Kolejny dzień. Kolejny raz muszę zobaczyć te parszywe mordy.. Wstałam i poszłam do łazienki. Popatrzyłam w odbicie w lustrze.
- Witaj koleżanko.. - powiedziałam sama do siebie i oparłam się o zlew.
Popatrzyłam na swoje ręce, pełne blizn. Blizn po samookaleczaniu się. Westchnęłam cicho i wzięłam zimny prysznic. Ubrałam czarne, obcisłe, krótkie spodenki, czarną bokserkę i szarą, oczywiście za dużą, bluzę Niall'a. Zeszłam na dół i to co zobaczyłam, spowodowało u mnie odruch wymiotny. Moja mama, ubrana tylko w koszule jej faceta, a on ma na sobie tylko bokserki. Całują się przy kuchence.
- A żebyście się spalili - powiedziała i wyjęłam z lodówki sok.
- Zważaj na słowa dziwko - przerwała pocałunek matka.
- Dziwko? - popatrzyłam na nią - To nie ja przez pół nocy daje dupy na prawo i lewo - posłałam jej ironiczny uśmiech i zaczęłam robić sobie kanapkę.
- Jesteś pod moim dachem, więc miej do mnie szacunek ! - podeszła do mnie kobieta i walnęła pięścią o blat.
- Szacunek do Ciebie?! - wybuchnęłam śmiechem - Dobry suchar..
Chciała już mnie uderzyć, lecz przeszkodził jej dzwonek do drzwi. No tak, to z pewnością ten Zayn. Jadłam kanapkę i czułam na sobie wzrok tego faceta..
- Jeśli nie przestaniesz się na mnie patrzeć, to wyryje odwrócony krzyż na Twoim pysku! - krzyknęłam patrząc na niego z nienawiścią.
- Kath, córeczko.. - weszła mama do kuchni wraz z Zayn'em - Twój kolega przyszedł - uśmiechnęła się w jego stronę.
- Córeczko? Doprawdy? - zaczęłam się śmiać - Możesz przestać zgrywać dobrą mamusię.. Źle Ci to wychodzi.. - uśmiechnęłam się uroczo w jej stronę.
- Właśnie cór.. - zaczął mówić chłopak mojej mamy.
- Nie nazywaj mnie tak! - wbiłam nóż w blat - Nigdy nie będziesz moim ojczymem, już Ci to mówiłam.. - podeszłam do niego bliżej - Nie mów do mnie córko, córeczko, tylko Panno Katherine - odwróciłam się na pięcie i podeszłam do Zayn'a - Idziemy ?
- Oczywiście - uśmiechnął się w moją stronę - Do widzenia państwu.
Wyszłam wraz z towarzyszem z mojego domu, o ile można to było nazwać domem. Szłam w ciszy i zaraz mieliśmy dojść do ulicy, na której zawsze spotykałam się z Niall'em w drodze do szkoły.
- Czemu tak mówisz do swoich opiekónów prawnych? - spytał niepewnie Zayn.
- Długa historia.. - westchnęłam cicho - Może kiedyś Ci opowiem..
- Nie kiedyś - spojrzał na mnie - Chcę usłyszeć to teraz.
- Nigdy nie dostaniemy wszystkiego, czego chcemy - poklepałam go po ramieniu i stanęłam przy jednym z domów.
- Czemu stanęliśmy? - uniósł do góry jedną brew, co wyglądało śmiesznie.
- Czekamy na Niall'a.. - gdy usłyszałam otwierające się drzwi odwróciłam się i na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech - O wilku mowa...
- Cześć Kath ! - podszedł i przytulił mnie, a ja się odsunęłam - No tak, zapomniałem.. Ty musisz być Zayn. Kath opowiadała mi o Tobie duuuużo - uderzyłam go w bok - Jestem Niall -podał mu dłoń.
- Miło mi Cię poznać - Zayn uścisnął jego dłoń - Czy Wy... Jesteście razem? - spytał jakby zawiedziony.
- Co proszę?! - zatkało mnie jego pytanie - Ja i Niall?! Nie! My.. Się przyjaźnimy. On jest jedyną osobą jaką mam.. Oprócz mojej siostry..
- Tak. - uśmiechnął się mały ( tak na niego mówię jbc :D ) - Przyjaźnimy się od.. 12 lat. - ruszyliśmy wszyscy w stronę szkoły.
Zayn i Naill dobrze się dogadywali. Pod szkołą Niall poszedł do swoich kolegów, a ja z Zayn'em poszliśmy pod klasę.
- Może chcesz iść na wagary? - spytał mnie chłopak - Jakoś nie chcę mi się siedzieć w szkole.
- Dobry pomysł - wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia.
Chłopak po chwili mnie dogonił. Szłam w kierunku swojego ulubionego miejsca.
- Masz nikomu nie mówić, gdzie to jest.. - rzekłam cicho i weszłam w krzaki, czekałam chwilę na chłopaka, który widocznie bał się wejść - Nie bój się.. Wchodź.
- Ale.. dobra.. - gdy chłopak zjawił sie obok mnie, widziałam jego zaskoczenie na twarzy - Tu.. Jest.. pięknie.
- Wiem, dlatego masz nie mówić nikomu o tym miejscu - usiadłam na brzegu stawu.
- Może teraz mi opowiesz tą historię? - chłopak usiadł przy mnie.
- No cóż.. - westchnęłam cicho - Cztery lata temu kończyłam o 19.00 trening siatkówki. Wtedy byłam najlepszą atakującą w mieście. Czekałam na tatę, bo miał po mnie przyjechać. Mijały minuty, a go nie było, więc postanowiłam wrócić sama. W domu zastałam płaczącą mamę, siostra była wtedy u babci. Spytałam mamę co się stało i usłyszałam, że tata nie żyję. Zaczęłam płakać razem z nią. Na pogrzebie, matka powiedziała, że to przeze mnie tata nie żyję. Wtedy zaczęła być dla mnie chłodna, nie interesowała się mną. Wyzywała mnie i przez to stałam się taka chłodna dla ludzi. W szkole zaczęli mnie wyzywać od dziwolągów. Wszyscy się ode mnie odwrócili, tylko nie Niall. On jedyny ze mną został.. - czułam jak do oczy napływały mi łzy, zacisnęłam pięść, żeby się nie rozpłakać, nie mogłam pokazać mu, że jestem słaba.
- Jeśli chcesz płakać, płacz. Nie udawaj twardej. Każdy ma czasem lepsze lub gorsze dni.. - niepewnie podniósł rękę i objął mnie.
Nie wiem czemu, ale się nie odsunęłam. Z jednej strony nie chciałam tego, a z drugiej pragnęłam. Pragnęłam poczuć bliskość drugiej osoby. Po raz pierwszy powiedziałam komuś o tym co się stało w moim domu, po śmierci ojca. No, nie licząc Niall'a. Rozluźniłam pięść i łzy poleciały mi po policzku.Siedzieliśmy w ciszy chyba 20 minut. Zaczęłam grzebać w torbie i znalazłam to czego szukałam.. Skręty i zapalniczkę..
- Ty.. Palisz? - spojrzał na mnie zdziwiony.
- Tak, muszę jakoś odejść w świat fantazji.. - wsadziłam jednego skręta do buzi i odpaliłam - Chcesz ?
- Nie palę skrętów - odpowiedział stanowczo.
- Musi być ten pierwszy raz - wzięłam jednego wielkiego bucha i podałam mu skręta.
- Może i masz rację... - wziął go niepewnie i zaciągną się.
Spaliliśmy chyba już trzy skręty i rozluźniłam się całkowicie przy chłopaku. Zapomniałam o swojej przeszłości, o tym jaka byłam. Teraz na mojej twarzy był ciągle uśmiech, głównie powodowany przez Zayn'a. Kończyliśmy właśnie czwartego skręta, gdy zapytał:
- Co powiesz, żeby wziąć bucha po "studencku" ? - spojrzał mi w oczy, a ja w nich utonęłam, jak za pierwszym razem..
- Dobra, ale nic nie mówmy Niall'owi.. - zagryzłam lekko dolną wargę i przybliżyłam się do chłopaka.
Nasze twarze dzieliło kilka milimetrów, chłopak wziął bucha i nasze wargi złączyły się na chwilę. Wciągnęłam dym z jego ust i odsunęłam się na chwilę. Podniosłam głowę w górę i wydmuchałam. Słońce zaczęło świecić, co było rzadkie u nas w mieście. Uśmiechnęłam się i wstałam. Byłam, jak to się mówi "na haju". Zaczęłam iść w stronę stawu, zdjęłam z siebie bluzę i trampki. Wbiegłam do stawu i zaczęłam pływać. Po chwili doszedł do mnie Zayn. Nie spodziewałam się u niego takiego torsu. On chyba nie był na tak mocnym haju jak ja, bo pilnował mnie.
- Eee, mała. - zaśmiał się - Będę się Tobą opiekował, bo coś jeszcze sobie zrobisz.. - śmiał się pod nosem.
- Tak? - uniosłam do góry jedną brew - W takim razie, tatusiu, wynieś mnie z wody - wskoczyłam na niego i nogi owinęłam wokół jego pasa.
- Dobra - wyszliśmy z wody i położył mnie na ziemi, sam położył się obok mnie i patrzył mi w oczy - Masz bardzo ładne oczy... - podsuwał się bliżej i bliżej, aż w końcu nasze wargi się zetknęły.
Na początku był to niewinny całus, potem przerodził się w burzę namiętności. Gdy nie mogliśmy złapać oddechu oderwaliśmy się od siebie, lecz po chwili powtórzyliśmy pocałunek. W pewnym momencie ocknęłam się i oderwałam od niego.
- My.. Nie powinniśmy.. - spojrzałam zakłopotana w ziemię.
- To moja wina.. - skrzywił się lekko - Poniosło mnie trochę i tak wyszło. Przepraszam, ale udowodniłem, że ukrywasz się pod kloszem.. - uśmiechnął się delikatnie - Może dopiero po skrętach, pokazujesz jaka jesteś, ale pomogę Ci powrócić do stanu takiego, jaki miałaś przed wypadkiem ojca.. Wszytko będzie jak dawniej, obiecuję.. Zaopiekuje się tobą...
Now I Can Be The Real Me..
Obserwatorzy
czwartek, 26 lipca 2012
poniedziałek, 23 lipca 2012
Rozdział 1 - This Is My Last Resort.
- Wstawaj, bo się do szkoły spóźnisz - powiedziała beznamiętnym głosem moja rodzicielka.
- Zaraz .. - zakryłam głowę kołdrą i odwróciłam się do niej plecami.
- Powiedziałam wstawaj! - krzyknęła matka - Słuchaj, mała zdziro.. To, że mieszkasz jeszcze ze mną, oznacza, że masz się mnie słuchać.. Nie mogę się doczekać, aż się stąd wyprowadzisz.. - wyszła z mojego pokoju trzaskając drzwiami.
- A ja nie mogę się doczekać, aż zdechniesz w piekle.. - powiedziałam cichym głosem, wyskakując z łóżka.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się w czarne rurki, za dużą koszulę mojego zmarłego taty i zbiegłam na dół. W kuchni siedziała matka, jej nowy chłoptaś i moja młodsza siostra.
- Kath ! - podbiegła do mnie mała - Patrz co narysowałam! - pokazała mi rysunek naszej szczęśliwej rodziny.
- Ślicznie - wzięłam siedmolatkę na ręcę - Powiesimy to na lodówce - skierowałam się w stronę lodówki.
- Odwieźć Cię do szkoły? - spytał Sid, chłopak mamy.
- Nie staraj się - odpowiedziałam oschle - Nigdy Cię nie polubię i nigdy nie zastąpisz mojego ojca.
- Mów do niego z szacunkiem ! - krzyknęła kobieta - Niedługo będzie Twoim ojczymem!
- Mam go gdzieś - zwróciłam się do niej - Tak samo jak i Ciebie. Zależy mi jedynie na Ann.
- Jak się wyprowadzisz, nie pozwolę Ci jej widywać, więc ciesz się dopóki możesz - odpowiedziała matka i wzięła z moich rąk Anne.
- Zobaczymy, kto kogo nie będzie widywał - powiedziałam szeptem, tak, że nikt nie usłyszał.
Zjadłam szybko śniadanie i wybiegłam z domu. Jak ja nienawidzę tej kobiety! Chętnie bym ją zabiła czy coś w tym stylu. Chce zabronić widywać się z moją własną siostrą.. Jeśli tylko to zrobi, powiem wszystkim o jej przeszłości i o tym jak zarabia. Wkurzona weszłam do szkoły. Od razu wszyscy uczniowie zaczęli komentować mój strój, mój makijaż. Nikt mnie nie lubił w szkole. No był wyjątek. Niall, który był moim przyjacielem, od kiedy usiadłam z nim w jednej ławce. Mimo tego, że jak ze mną rozmawia to inni uczniowie się z niego śmieją, on nadal to robi. Jestem mu wdzięczna, bo tylko dla niego mogę powiedzieć co mnie dręczy. Zawsze ma dla mnie czas i gdyby ktoś coś mi zrobił, zabiłby tego człowieka. Podeszłam do szafki i chwilę później obok mnie zjawił się mój przyjaciel.
- Witaj Kath! - wyszczerzył sie w moją stronę i przytulił mnie lekko.
- Dobra, dość czułości.. - odsunęłam go ode mnie - Dobrze wiesz, że tego nie lubię..
- Ech.. Gdzie się podziała, ta dziewczyna, która lubiła się przytulać, uśmiechać, śmiać się ? - westchnął cicho.
- Zniknęła.. - odpowiedziałam cicho - I nigdy już nie wróci. Musisz się z tym pogodzić - spojrzałam za jego plecy i zauważyłam chłopaków z jego klasy - Dobra idź, koledzy czekają. Do zobaczenia.
- Dobra.. Cześć..- poklepał mnie po ramieniu.
Gdy odchodził, widać było, że tęskni za starą mną. Odeszła i już nie wróci. Tamta Katherine za dużo przeszła, by powrócić. Teraz jest cicha, tajemnicza, smutna Katherine, która jest wredną suką. Poszłam do klasy i jak zwykle zajęłam miejsce w ostatniej ławce, przy oknie. Nikt ze mną nie siedział. Kazdy chciał być najdalej ode mnie. Równo z dzwonkiem wszedł nauczyciel i rozpoczął lekcje. Byłam zajęta rysowaniem na końcu w zeszycie. Nagle do klasy wbiegł chłopak. Wysoki mulat, brązowooki, włosy czarne, dobrze ułożone. Nie wiem czemu, ale moja prawa ręka zaczęła go rysować. Modliłam się, żeby nauczyciel kazał mu usiąść gdzieś indziej, byle nie tu. Jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane i nauczyciel wskazał miejsce obok mnie. Chłopak wolnym krokiem podszedł do ławki i usiadł obok mnie. Skupiona byłam na rysunku, który powoli powstawał w moim zeszycie. Gdy się spojrzałam na mojego nowego sąsiada z ławki, patrzył na to co rysuję. Odruchowo zamknęłam zeszyt i powiedziałam oschle:
- Co się patrzysz?! - spojrzałam przed siebie, czyli na głowę osoby, która siedziała przede mną.
- Przepraszam... Po prostu byłaś tak zajęta tym, co tam rysujesz, więc się zaciekawiłem - czułam na sobie jego wzrok, po moim ciele przeszły ciarki, takie, których jeszcze nigdy w życiu nie miałam.
- Jeśli mamy siedzieć razem - zaczęłam powoli - Zapamiętaj kilka rzeczy.. - spojrzałam na niego swoimi szaro-niebieskimi oczyma - Nie patrz, co rysuję w zeszycie. Nie odzywaj się do mnie. Nie dotykaj mnie... - mówiąc to, patrzyłam prosto w jego oczy, w których można było utonąć - Nie podchodź do mnie na przerwach. Nie zagaduj mnie po szkole. W ogóle traktuj mnie jak powietrze. Jeśli chcesz być kimś w tej szkole, plotkuj o mnie, wyzywaj i gnęb mnie. Z osobą taką jak ja się nie koleguje. Osoby takie jak ja się tępi. Jeśli nie chcesz być wyrzutkiem, trzymaj się ode mnie z dala! - zacisnęłam pięść, sama nie wiem czemu. Spojrzałam przez okno i miałam nadzieję, że więcej się do mnie nie odezwie, lecz los chciał inaczej.
- Zainteresowałaś mnie, mówiąc to wszystko - znów czułam na sobie jego wzrok - Powiem Ci jedno. Dla mnie nie jest ważna reputacja czy coś w ten deseń. Chciałbym Cię poznać, dowiedzieć się kim jesteś w środku i dlaczego ukrywasz prawdziwą siebie - podsunął się do mnie na krześle, a po mnie przeszedł przyjemny dreszcz po raz kolejny - Może się przedstawię.. Jestem Zayn, a Ty jesteś.. ?
- Jestem nikim! - wybuchnęłam krzykiem - Zostaw mnie w spokoju! Nie chcesz mnie poznać uwierz.. - w tym momencie zadzwonił dzwonek - Uwierz, że samotność to dla mnie ostatnia deska ratunku .. - wyszłam z klasy.
Natychmiast wyszłam do szkolnego ogródka, który był wielki. Można tam było się schować, od ludzi. Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam głęboko oddychać. Czemu on musiał usiąść obok mnie?! Nie mógł usiąść gdzieś indziej?! Pytam się..
- Ej, co się dzieje? - spytał zaniepokojony Niall, który nie wiadomo skąd wziął się obok mnie.
- On.. - wskazałam na mulata, który siedział na ławce, a przy nim kilka dziewczyn - On jest inny.. Nie jest taki jak inni.. On chce mnie poznać.. Tak po prostu.. Z własnej woli.. - patrzyłam na niego, a gdy on na mnie spojrzał delikatnie się uśmiechną.
- No to czemu, nie pozwolisz, żeby Cię poznał? - usiadł obok mnie - Przecież dobrze wiesz, że to pomoże Ci wrócić. Tak, mówię to do tej Kath, która siedzi w środku - dźgnął mnie palcem w brzuch.
- Ale ja nie chce, żeby ona wróciła.. - westchnęłam cicho - Teraz jest mi dobrze.. Nie czułam dawno miłości, szczęścia i mogę stwierdzić, że jest mi z tym dobrze - chwyciłam jego dłoń, na co na jego twarzy pojawił się uśmiech - Tak wiem, dotknęłam Cię..
- Chyba ta mała Kath, próbuję się wydostać - dzięki słów, które wypowiedział, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Dla Ciebie ta Kath czasem wyjdzie na słońce - przytuliłam go lekko, lecz po chwili się odsunęłam.
- Teraz idź na lekcje - wstał chłopak i spojrzał na mnie - Otwórz się na tego chłopaka.. - puścił mi oczko i pobiegł w stronę wejścia.
Dać mu się poznać? A jak mnie chce do czegoś wykorzystać? W tym momencie, dużo pytań chodziło po mojej głowie. Zadzwonił dzwonek. Siedziałam jeszcze przez pare minut pod drzewem, a gdy miałam się zbierać na lekcję, usłyszałam czyjś głos.
- Nie chcesz ze mną siedzieć, więc zamierzasz przesiedzieć tutaj całą lekcje? - spytał zaciekawiony chłopak. Czekaj.. jak on miał na imię? Peyn? Leyn? A nie... Zayn! No tak..
- Nie odpuścisz, zgadłam? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem w oczach.
- Jesteś inna od dziewczyn jakie tutaj są - usiadł obok mnie, ale odsunęłam się kawałek, żeby zachować dystans.
- Kiedyś byłam taka jak one - spojrzałam w niebo - Ale coś mnie zmieniło.. Po prostu, teraz jestem wredną.. - zrobiłam minę jakbym myślała - suką..
- Ja uważam, że jesteś miłą dziewczyną, tylko ukrywasz się pod osłoną - uniósł do góry jedną brew.
- Mylisz się - spojrzałam w ziemię. Unikałam jego wzroku, bo jego oczy mnie hipnotyzowały.
- Może zróbmy tak - zapalił papierosa i wysunął jednego dla mnie - Daj mi dwa tygodnie. Przekonamy się, kto ma racje.
- Kusząca propozycja.. - wzięłam od niego papierosa, czekałam aż odpali mi go - Dobra. Jeśli ja będę miała rację, odczepisz się ode mnie raz na zawsze. Jeśli ty będziesz miał rację.. Sam zdecydujesz.. - odpalił mi go. Zaciągnęłam się dymem, kucnęłam przed nim i przybliżyłam się do jego twarzy. Wydmuchałam mu dym tuż przed jego twarzą, patrząc mu głęboko w oczy i uśmiechnęłam się. Po chwili zniknęłam za kratkami ogrodzenia szkolnego.
- A ja nie mogę się doczekać, aż zdechniesz w piekle.. - powiedziałam cichym głosem, wyskakując z łóżka.
Poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, ubrałam się w czarne rurki, za dużą koszulę mojego zmarłego taty i zbiegłam na dół. W kuchni siedziała matka, jej nowy chłoptaś i moja młodsza siostra.
- Kath ! - podbiegła do mnie mała - Patrz co narysowałam! - pokazała mi rysunek naszej szczęśliwej rodziny.
- Ślicznie - wzięłam siedmolatkę na ręcę - Powiesimy to na lodówce - skierowałam się w stronę lodówki.
- Odwieźć Cię do szkoły? - spytał Sid, chłopak mamy.
- Nie staraj się - odpowiedziałam oschle - Nigdy Cię nie polubię i nigdy nie zastąpisz mojego ojca.
- Mów do niego z szacunkiem ! - krzyknęła kobieta - Niedługo będzie Twoim ojczymem!
- Mam go gdzieś - zwróciłam się do niej - Tak samo jak i Ciebie. Zależy mi jedynie na Ann.
- Jak się wyprowadzisz, nie pozwolę Ci jej widywać, więc ciesz się dopóki możesz - odpowiedziała matka i wzięła z moich rąk Anne.
- Zobaczymy, kto kogo nie będzie widywał - powiedziałam szeptem, tak, że nikt nie usłyszał.
Zjadłam szybko śniadanie i wybiegłam z domu. Jak ja nienawidzę tej kobiety! Chętnie bym ją zabiła czy coś w tym stylu. Chce zabronić widywać się z moją własną siostrą.. Jeśli tylko to zrobi, powiem wszystkim o jej przeszłości i o tym jak zarabia. Wkurzona weszłam do szkoły. Od razu wszyscy uczniowie zaczęli komentować mój strój, mój makijaż. Nikt mnie nie lubił w szkole. No był wyjątek. Niall, który był moim przyjacielem, od kiedy usiadłam z nim w jednej ławce. Mimo tego, że jak ze mną rozmawia to inni uczniowie się z niego śmieją, on nadal to robi. Jestem mu wdzięczna, bo tylko dla niego mogę powiedzieć co mnie dręczy. Zawsze ma dla mnie czas i gdyby ktoś coś mi zrobił, zabiłby tego człowieka. Podeszłam do szafki i chwilę później obok mnie zjawił się mój przyjaciel.
- Witaj Kath! - wyszczerzył sie w moją stronę i przytulił mnie lekko.
- Dobra, dość czułości.. - odsunęłam go ode mnie - Dobrze wiesz, że tego nie lubię..
- Ech.. Gdzie się podziała, ta dziewczyna, która lubiła się przytulać, uśmiechać, śmiać się ? - westchnął cicho.
- Zniknęła.. - odpowiedziałam cicho - I nigdy już nie wróci. Musisz się z tym pogodzić - spojrzałam za jego plecy i zauważyłam chłopaków z jego klasy - Dobra idź, koledzy czekają. Do zobaczenia.
- Dobra.. Cześć..- poklepał mnie po ramieniu.
Gdy odchodził, widać było, że tęskni za starą mną. Odeszła i już nie wróci. Tamta Katherine za dużo przeszła, by powrócić. Teraz jest cicha, tajemnicza, smutna Katherine, która jest wredną suką. Poszłam do klasy i jak zwykle zajęłam miejsce w ostatniej ławce, przy oknie. Nikt ze mną nie siedział. Kazdy chciał być najdalej ode mnie. Równo z dzwonkiem wszedł nauczyciel i rozpoczął lekcje. Byłam zajęta rysowaniem na końcu w zeszycie. Nagle do klasy wbiegł chłopak. Wysoki mulat, brązowooki, włosy czarne, dobrze ułożone. Nie wiem czemu, ale moja prawa ręka zaczęła go rysować. Modliłam się, żeby nauczyciel kazał mu usiąść gdzieś indziej, byle nie tu. Jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane i nauczyciel wskazał miejsce obok mnie. Chłopak wolnym krokiem podszedł do ławki i usiadł obok mnie. Skupiona byłam na rysunku, który powoli powstawał w moim zeszycie. Gdy się spojrzałam na mojego nowego sąsiada z ławki, patrzył na to co rysuję. Odruchowo zamknęłam zeszyt i powiedziałam oschle:
- Co się patrzysz?! - spojrzałam przed siebie, czyli na głowę osoby, która siedziała przede mną.
- Przepraszam... Po prostu byłaś tak zajęta tym, co tam rysujesz, więc się zaciekawiłem - czułam na sobie jego wzrok, po moim ciele przeszły ciarki, takie, których jeszcze nigdy w życiu nie miałam.
- Jeśli mamy siedzieć razem - zaczęłam powoli - Zapamiętaj kilka rzeczy.. - spojrzałam na niego swoimi szaro-niebieskimi oczyma - Nie patrz, co rysuję w zeszycie. Nie odzywaj się do mnie. Nie dotykaj mnie... - mówiąc to, patrzyłam prosto w jego oczy, w których można było utonąć - Nie podchodź do mnie na przerwach. Nie zagaduj mnie po szkole. W ogóle traktuj mnie jak powietrze. Jeśli chcesz być kimś w tej szkole, plotkuj o mnie, wyzywaj i gnęb mnie. Z osobą taką jak ja się nie koleguje. Osoby takie jak ja się tępi. Jeśli nie chcesz być wyrzutkiem, trzymaj się ode mnie z dala! - zacisnęłam pięść, sama nie wiem czemu. Spojrzałam przez okno i miałam nadzieję, że więcej się do mnie nie odezwie, lecz los chciał inaczej.
- Zainteresowałaś mnie, mówiąc to wszystko - znów czułam na sobie jego wzrok - Powiem Ci jedno. Dla mnie nie jest ważna reputacja czy coś w ten deseń. Chciałbym Cię poznać, dowiedzieć się kim jesteś w środku i dlaczego ukrywasz prawdziwą siebie - podsunął się do mnie na krześle, a po mnie przeszedł przyjemny dreszcz po raz kolejny - Może się przedstawię.. Jestem Zayn, a Ty jesteś.. ?
- Jestem nikim! - wybuchnęłam krzykiem - Zostaw mnie w spokoju! Nie chcesz mnie poznać uwierz.. - w tym momencie zadzwonił dzwonek - Uwierz, że samotność to dla mnie ostatnia deska ratunku .. - wyszłam z klasy.
Natychmiast wyszłam do szkolnego ogródka, który był wielki. Można tam było się schować, od ludzi. Usiadłam pod jednym z drzew i zaczęłam głęboko oddychać. Czemu on musiał usiąść obok mnie?! Nie mógł usiąść gdzieś indziej?! Pytam się..
- Ej, co się dzieje? - spytał zaniepokojony Niall, który nie wiadomo skąd wziął się obok mnie.
- On.. - wskazałam na mulata, który siedział na ławce, a przy nim kilka dziewczyn - On jest inny.. Nie jest taki jak inni.. On chce mnie poznać.. Tak po prostu.. Z własnej woli.. - patrzyłam na niego, a gdy on na mnie spojrzał delikatnie się uśmiechną.
- No to czemu, nie pozwolisz, żeby Cię poznał? - usiadł obok mnie - Przecież dobrze wiesz, że to pomoże Ci wrócić. Tak, mówię to do tej Kath, która siedzi w środku - dźgnął mnie palcem w brzuch.
- Ale ja nie chce, żeby ona wróciła.. - westchnęłam cicho - Teraz jest mi dobrze.. Nie czułam dawno miłości, szczęścia i mogę stwierdzić, że jest mi z tym dobrze - chwyciłam jego dłoń, na co na jego twarzy pojawił się uśmiech - Tak wiem, dotknęłam Cię..
- Chyba ta mała Kath, próbuję się wydostać - dzięki słów, które wypowiedział, na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Dla Ciebie ta Kath czasem wyjdzie na słońce - przytuliłam go lekko, lecz po chwili się odsunęłam.
- Teraz idź na lekcje - wstał chłopak i spojrzał na mnie - Otwórz się na tego chłopaka.. - puścił mi oczko i pobiegł w stronę wejścia.
Dać mu się poznać? A jak mnie chce do czegoś wykorzystać? W tym momencie, dużo pytań chodziło po mojej głowie. Zadzwonił dzwonek. Siedziałam jeszcze przez pare minut pod drzewem, a gdy miałam się zbierać na lekcję, usłyszałam czyjś głos.
- Nie chcesz ze mną siedzieć, więc zamierzasz przesiedzieć tutaj całą lekcje? - spytał zaciekawiony chłopak. Czekaj.. jak on miał na imię? Peyn? Leyn? A nie... Zayn! No tak..
- Nie odpuścisz, zgadłam? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem w oczach.
- Jesteś inna od dziewczyn jakie tutaj są - usiadł obok mnie, ale odsunęłam się kawałek, żeby zachować dystans.
- Kiedyś byłam taka jak one - spojrzałam w niebo - Ale coś mnie zmieniło.. Po prostu, teraz jestem wredną.. - zrobiłam minę jakbym myślała - suką..
- Ja uważam, że jesteś miłą dziewczyną, tylko ukrywasz się pod osłoną - uniósł do góry jedną brew.
- Mylisz się - spojrzałam w ziemię. Unikałam jego wzroku, bo jego oczy mnie hipnotyzowały.
- Może zróbmy tak - zapalił papierosa i wysunął jednego dla mnie - Daj mi dwa tygodnie. Przekonamy się, kto ma racje.
- Kusząca propozycja.. - wzięłam od niego papierosa, czekałam aż odpali mi go - Dobra. Jeśli ja będę miała rację, odczepisz się ode mnie raz na zawsze. Jeśli ty będziesz miał rację.. Sam zdecydujesz.. - odpalił mi go. Zaciągnęłam się dymem, kucnęłam przed nim i przybliżyłam się do jego twarzy. Wydmuchałam mu dym tuż przed jego twarzą, patrząc mu głęboko w oczy i uśmiechnęłam się. Po chwili zniknęłam za kratkami ogrodzenia szkolnego.
_____________________________________________
Tak jak mówiłam. Ten blog będzie inny niż ten drugi.
Mam nadzieję, że będzie tak samo dobry jak poprzedni.
Jutro następny rozdział : )
Pozdrawiam, Nastka : )
Bohaterowie..
Katherina Daves lat 18.
Zayn Malik lat 19.
Harry Styles lat 18.
Niall Horan lat 19.
Liam Payne lat 19.
Louis Tomlinson lat 21.
Subskrybuj:
Posty (Atom)